Nasze zbiory cz. 3

 

fot1bfot2b
Zestaw do gry w domino, prawdopodobni początek XX wieku lub koniec wieku XIX. „Kamienie” wykonane z kloców drewna dębowego, do nich przyklejone płytki z preparowanej kości bydlęcej.

fot3b
Cyrkiel stolarski, specjalne profilowane heble i nietypowy półokrągły ośnik – to pamiątki z warsztatu bednarskiego. W Wojsławicach drewniane beczki, szafliki, i klepkowe balie wykonywano jeszcze w pierwzych latach po wojnie.

Czytaj więcej

Szewcy cz. 2

fot1a

Każde z tych narzędzi komuś służyło. Krócej, dłużej – brało udział w wielkim dziele pracy ludzkiej. Każde narzędzie to niemy świadek epoki „cywilizacji ręki” gdy rzemieślnicy w swych warsztatach wytwarzali to wszystko co dziś robi się w fabrykach. Każde narzędzie to jakiś szewski los – w przypadku wojsławickich szewców – głównie Żydów – najczęściej los tragiczny...  

Czytaj więcej

I Wojna Światowa

I wojna światowa przetoczyła się przez Wojsławice jak gigantyczny walec. W wyniku dwu tygodniowych walk pozycyjnych miasteczko zostało całkowicie zniszczone. Dziś jeszcze znajdujemy w naszych lasah  na polach ślady tego krwawego konfliktu 

Czytaj więcej

Szewcy

Wojsławice od wieków słynęły z szewców. Po buty do Wojsławic przyjeżdżano z całej okolicy – nawet ze Skierbieszowa. W okresie międzywojennym w obrębie rynku pracowało kilkanaście warsztatów. W rzemiośle dominowali Żydzi, ale byli też szewcy – chrześcijanie Polacy i Ukraińcy. W osadzie działała garbarnia – podstawowy surowiec do produkcji butów: skóry wołowe i świńskie był dostępny na miejscu... Niemcy wymordowali żydowskich fachowców, zniszczono też garbarnię. W latach 50-tych w Chełmie otwarto fabryki obuwnicze – przyszedł kres rzemiosła i małych rodzinnych warsztatów.

Rodzina Pilipiuków z Wojsławic zajmowała się szewstwem „od zawsze”. Pierwszym odnotowanym był Grzegorz Pilipiuk ur. 1768r. i jego młodszy brat Aleksander „Oleszko” Pilipiuk. Ostatnim szewcem w rodzinie i przy okazji ostatnim szewcem z Wojsławic – Kazimierz Pilipczuk zm. w 2021 roku.

W zbiorach które chcemy zaprezentować w powstającym Muzeum znajdzie się bogata kolekcja narzędzi szewskich gromadzona od końca lat 80-tych XX przez A.Pilipiuka.

fot2fot2

Dawny szewc każdą wolą chwilę poświęcał na struganie kopyt. Tu możemy zobaczyć najprostsze – prymitywne modele wycinane kozikiem z sosnowych polan. Zachowało się ich niewiele – zużytymi palono w piecach.

fot3afot3b

Kopyta na buciki dziecięce wykonywano identycznie. Ruchome elementy ułatwiały pracę.

fot4

Nieco staranniej wykonany model – bardziej foremny i z lepszego gatunkowo drewna...

fot5fot6fot7

Kopyta służyły krótko – wykonanie butów wymagało nieustannego wbijania w nie gwoździków „teksów”. Drewno szybko ulegało uszkodzeniu.

fot8

Rozlatujące się kopyta niekiedy próbowano ratować – klejono lub zbijano do kupy gwoździami

fot9

Oczywiście gdy buty zamawiali przedstawiciele miasteczkowych elit należało stanąć na wysokości zadania. By uzyskać odpowiedni fason używano zupełnie innych kopyt, zupełnie innych skór i zarobek też był inny. Co powstało na tym egzemplarzu? Buciki pani hrabiny? A może aptekarzowej?

fot10

Bogatsi szewcy nie strugali kopyt samodzielnie, ale zamawiali w manufakturach. Tu bukowe „fabryczne” kopyta z lat 50-tych.
fot11

A to są łapcie. Nie każdego było stać na kilka par butów. Lepsze obuwie oszczędzano na ważniejsze okazje – a na co dzień biedota nosiła takie - plecione z łyka. Wykonanie jednego egzemplarza zajmowało około 40 minut.